Nieznajomy w moim umyśle

I. Wstęp.

„Ludzie” rozumiani jako ludzkość instynktownie odczuwają lęk w stosunku do śmierci fizycznej, którą w większości uważają za swój kres wszystkiego, lub przynajmniej kres swoich aktualnych dążeń. Myślę, że ludzie nieczęsto podejmują temat związany z tym co możemy zabrać ze sobą po śmierci fizycznej. Oczywistym wdaje się, że niczego co materialne ze sobą nie zabierzemy. Różne religie czy wyznania mówią o tym, że zabierzemy ze sobą wszystkie nasze „dobre moralnie dokonania”, ale i taki punkt widzenia jest daleki od stanu faktycznego.

Pewne pierwszym skojarzeniem dla osób, które interesują się tematyką podróży astralnych, ale sami wprawionymi podróżnikami nie są, największym zagrożeniem związanym z podróżami mogą być sprawy, które w rzeczywistości nie mają miejsca, jak np. Hollywoodzkie opętania.

Spójrzmy na ten problem od innej strony, jako podróżnicy – czy już uzyskane „dobra”, czyli umiejętności związane z poznawaniem i pracą z energią fizyczną możemy utracić? W tym artykule odpowiem Wam na to pytanie, przedstawiając jednocześnie jedno z największych zagrożeń, które czyha na podróżników posiadających ciała fizyczne.

II. Daleka podróż.

Autor powyższej grafiki: Stuart Lippincott

Data: 04.02.2011
Mój wiek: 22 lata

Podczas jednego, z już wtedy trochę rutynowych spotkań z Lupe dowiedziałem się, że nadeszła pora na to, abym do mojej wątłej palety umiejętności zarządzania energiami dodał kolejną energię, której rozumienie będzie ważne w naszych przyszłych podróżach.

Spotkałem Lupe w Międzystanie, gdzie od razu wyczuwałem jej emocje i podekscytowanie podróżą, która nas czeka.

Lupe: wyznaczysz trasę lotu?

Ja: jakieś wskazówki?

Lupe: musimy znaleźć miejsce, w którym będziemy mogli poznać energię tworzącą pomost wejściowy do danej fizyczności dla świeżo inkarnujących istot

Skupiłem się na słowach Lupe i w mojej jaźni od razu pojawiły się niezliczone ilości dróg, prowadzące do tysięcy różnych miejsc. Spojrzałem na Lupe i odczytałem z jej spojrzenia słowa: decyduj, które miejsce wybierzemy. Dla zabawy krzyknąłem „goń mnie!” i zacząłem dokonywać szybkich fazowań pomiędzy różnymi obszarami. Gdyby ktoś z boku obserwował tą sytuację to widziałby to jako dwie istoty, które szybko lecą w pewnej przestrzeni, po czym teleportują się do innej, przez jakiś czas lecą i w odpowiednim momencie dokonują kolejnego przefazowania. Po trwającym odczuwalnie kilkanaście minut locie postanowiłem znacznie zwiększyć tempo i w pewnym momencie zauważyłem, że znajduję się w przestrzeni w której nie ma Lupe. Pierwsza myśl: – przesadziłem w wygłupach. Zacząłem skupiać się na idencie Lupe, gdy nagle poczułem silne, energetyczne uderzenie i słowo: „buuuu!”.

Ja: już myślałem, że…

Lupe: naprawdę? Byłam tu pierwsza i już zaczęłam odczuwać nudę w oczekiwaniu na ciebie.

Ja: jesteśmy już prawie na miejscu

Lupe: tak, wyczuwam to. Dolećmy spokojnie do naszego celu

Kilka chwil później wylądowaliśmy w opuszczonym, zniszczonym budynku, przypominającym starą, wykafelkowaną pływalnię połączoną z jakby teatrem. Lupe zrobiła kilka kroków, przyjrzała się otaczającej nas materii po czym siłą woli, zupełnie jak w obszarze Lim przewróciła kawałek kamiennej ściany, a gdy ta miała już upaść, Lupe cofnęła ją do stanu poprzedniego. Następnie zerwała z sufitu ogromny bardzo zniszczony, kryształowy żyrandol, rozczłonkowała go w powietrzu, a z kawałków zrobiła wirujący okrąg, który po kilkudziesięciu sekundach ponownie się połączył, tym razem jako całkiem nowy i zawisł na suficie.

Ja: nie wiedziałem, że w fizyczności masz takie moce!

Lupe: w naszej nie mam, ta nie jest nasza i dopóki tu jesteśmy nawet na moment o tym nie zapomnij. Przypomina fizyczność, którą znamy, jest jednak stworzona z innych typów energii. Dzięki temu, że w naszej poznaliśmy jak zarządzać tymi energiami, możemy tutaj tą umiejętność wykorzystywać w bardziej świadomy sposób

Ja: ja jeszcze ich nie poznałem

Lupe: poznałeś, poznałeś. Z każdym ruchem ciała fizycznego, z każdym mimowolnym oddechem i myślą, która pojawiła się w Twoim umyśle uczyłeś się nieświadomie jak zarządzać energiami.

Ja: MTJ mi o tym kiedyś wspominał

Lupe: więc korzystaj z jego wiedzy, bo ja ci lepszej nie dam

Ja: ale pewnie pomożesz mi ją lepiej zrozumieć i wykorzystać

Lupe: tak – śmiejąc się – postaram się to zrobić oporniaku

Ciało astralne Lupe zaczęło przybierać humanoidalny kształt. Zrobiła mały spacer po sporej wielkości pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy.

Ja: co robisz?

Lupe: badam strukturę energetyczną tego miejsca. Zostaniemy tu na dłużej, żebyś mógł się nauczyć tego, co będzie Ci potrzebne w naszych wyprawach. Nie mamy jednak dużo czasu, musimy się spieszyć, bo zaraz przefazuje nas z tej częstotliwości.

Lupe była (i nadal jest) bardzo stanowcza w wyrażaniu swoich opinii, przez co wolałem z nią nie dyskutować i zaufać, że wie co robi.

 

Ja: byłaś tu już kiedyś?

Lupe: Nie. Niczego nie zdziałamy, jeżeli będziemy w formie ciał astralnych. Musimy przybrać fizyczną powłokę. Wyobraź sobie jakbyś znajdował się w Limu i próbował tworzyć sztuczną materię. Skoncentruj się i spróbuj dostrzec otaczające nas energie, tak jak kiedyś cię tego uczyłam

Skupiłem swoje myśli w jednym punkcie, szczelnie zamykając się na wszystko co do mnie docierało. Poczułem bolesne piknięcie w mojej jaźni i zobaczyłem flash białego światła. Gdy biała poświata opadła, zacząłem dostrzegać krążące niczym kolorowy wiatr drobiny różnobarwnych energii, które tworzyły ciągi na kształt pływów powietrza. Kolorowy pył chwilami mieszał się z innymi kolorami iskrząc przy tym, a następnie ponownie się rozdzielał wydając specyficzny dźwięk.

Lupe: dobrze. Stań na ciągu komunikacyjnym dowolnego typu energii i wyobraź sobie, że posiadasz ciało fizyczne, ale nie myśl o jego cechach. Energia sprawi, że dostaniesz takie ciało jakiego potrzebujesz w tej przestrzeni.

Po krótkiej chwili energie zaczęły płynąć w moim kierunku, a następnie uformowało się z nich męskie ciało, w wieku, którego wygląd oceniłbym na 20-30 lat. Nie było to jednak moje fizyczne ciało, które znam z naszej rzeczywistości fizycznej. Lupe też uformowała swoje ciało.

Ja: może dobrze byłoby stworzyć jakieś ubrania?

Lupe: tak, ale nie wiem jak ubierają się mieszkańcy tego miejsca. Musimy się w tym zorientować

Ja: nasze ciała wyglądają prawie tak, jak te z Ziemi

Lupe: – uśmiechając się powiedziała – weź głęboki oddech

Zrobiłem to i poczułem, że płuca znajdują się w okolicy pleców i rozciągają się na całej ich długości.

Lupe: budowa wewnętrzna jest inna.

Nasze nowe ciała fizyczne były szczupłe, a tęczówki oczu były piwno-żółte. Podszedłem do wysokiego, pionowego otworu w ścianie, który kiedyś pełnił rolę okna. Zauważyłem, że w oddali są jacyś mieszkańcy tego miejsca. Spacerowali rozmawiając.

Ja: może takie ubrania jak mają tamte istoty?

Lupe skinęła głową, a po chwili je utworzyliśmy. Szare ubrania przypominały odzież/bieliznę termiczną.

 

Lupe: mamy ciała, teraz musimy się dowiedzieć czegoś o mieszkańcach tego miejsca.

Ja: pewnie będziemy potrzebowali na to sporo czasu, czego konkretnie musimy się dowiedzieć?

Lupe puściła do mnie oko i powiedziała: najlepiej wszystkiego, to będzie łatwe i zabawne! Prowadź nawigatorze.

Ja: to dobrze, że jesteś w dobrym nastroju. Coś mi mówi, że niebawem może się to szybko zmienić.

Na samo słowo „nawigator” uruchomił się we mnie zmysł, który kolorowymi liniami zaznaczył na ziemi ścieżkę, którą powinniśmy iść, aby dotrzeć do wszystkich istot, z którymi kontaktu potrzebowaliśmy.

Lupe: już rozumiesz? Wszystkie te umiejętności masz w sobie. Nie musisz uczyć się ich od nowa, bo to byłaby strata czasu. Wystarczy, że je sobie przypomnisz, a później odpowiednio uruchomisz. Tego, co poszukujemy to nie utracone pakiety wspomnień, a Twoje indywidualne włączniki, z których musisz się nauczyć korzystać, aby uruchamiać dawne zmysły.

Wyszliśmy z budynku i przechodziliśmy obok istot, które wskazał mi mój zmysł nawigacyjny. Będąc w ich bliskiej odległości widziałem jak są otoczeni krążącą wokół nich energią. Lupe poinformowała mnie, że wchodząc w interakcję z krążącymi formami energii dowiemy się o tych istotach wszystkiego, czego nam potrzeba.

Zapytałem czy te istoty również mogą wchodzić w interakcje z naszymi energiami, na co Lupe odpowiedziała:

Lupe: nie, ich obecna egzystencja pod tym względem mocno przypomina tą ludzką. My mamy większą kontrolę nad energiami tworzącymi ich rzeczywistość dlatego, że w innych obszarach nauczyliśmy się jak tymi energiami odpowiednio zarządzać jak już ci wspominałam.

Ja: więc jesteśmy tutaj super bohaterami na każdym polu egzystencji

Lupe: – chyba z lekkim zażenowaniem – tak, super bohaterze.

Po zetknięciu się z chmurą energetyczną pierwszej z mijanych istot w kilka sekund wiedziałem o niej praktycznie wszystko. Poznawałem każdą emocję, którą przeżyła, wszystkie szczegóły z jej życia, oraz aktualne pragnienia. Po godzinnej wędrówce przez miejskie aleje byliśmy z Lupe kompletnie wyczerpani. Poznając te istoty, poznaliśmy też ich język i to jak funkcjonować w ich rzeczywistości.

Ja: Lupe, może wynajmiemy pokoje w pobliskim hotelu i odpoczniemy trochę?

Lupe: a jak chcesz za nie zapłacić?

Ja: skupiłem się na mojej dłoni i pojawił się w niej przedmiot, którego te istoty używały za walutę.

Lupe: nie. Nie będziemy ingerowali w ich rzeczywistość w ten sposób. Nie jesteśmy oszustami i nie po to tu przybyliśmy.

Ja: ale chyba zgodzisz się ze mną, że musimy odpocząć. Co zatem proponujesz?

Lupe: znajdziemy bezpieczne, ciche miejsce i tam odpoczniemy. Prowadź.

Kolejny raz uruchomiłem zmysł nawigacji i znów wiedziałem w którym kierunku mamy iść. Po długiej wędrówce znaleźliśmy się w pobliżu sporej wielkości jeziora, umiejscowionego na pustkowiu. Bez roślin i bez żadnego schronienia.

Ja: i co teraz?

Lupe: podejdź blisko mnie.

Zrobiłem to o co poprosiła, po czym Lupe bardzo mocno złapała mnie uściskiem i utworzyła wokół nas przeźroczysty sześcian, który następnie z nami w środku zatopiła w jeziorze.

Ja: nie obawiasz się, że ktoś mógł nas widzieć?

Lupe: Ty mas swój zmysł, związany z nawigacją, a ja mam mój związany z wyczuwaniem innych istot. Nikt nas nie widział, możemy tu w spokoju odpocząć.

Lupe utworzyła wewnątrz sześcianu komfortowe dla naszych ciał warunki termiczne. Położyliśmy się na miękkiej podłodze i szybko zasnęliśmy. Po przebudzeniu zauważyłem, że stoją przy nas trzy istoty, wyglądające jak mieszkańcy tej planety. Od razu obudziłem Lupe.

Jedna z istot powiedziała: – popełniliście duży błąd zasypiając tutaj. Ja jestem Limp, a to są Tirp i Gurp – wskazując na jego towarzyszy.

Lupe spojrzała na tą istotę wzrokiem, który już dobrze znałem. Miała lekki uśmiech, oczy nieustępliwie w niego wpatrzone, a głowę lekko pochyloną do przodu. Robiła to zawsze, gdy musiała się z kimś rozprawić.

Tirp: spokojnie, nie jesteśmy waszymi wrogami. Wiedzieliśmy, że tu przybędziecie. Jesteśmy podróżnikami jak wy… choć trochę innego rodzaju

Ja: skąd wiedzieliście, że tu przybędziemy? To raczej nie była planowana wizyta z naszej strony

Limp: a skąd ty wiedziałeś, że powinieneś dotrzeć do tego jeziora? My też mamy swoje umiejętności.

Lupe: wspomniałeś o błędzie związanym z zasypianiem. Rozwiń myśl proszę.

Tirp: czym dłużej będziecie tu przebywali, tym trudniej będzie wam to miejsce opuścić, a fazowanie świadomości, którego doświadczanie podczas tutejszego snu jeszcze mocniej was kotwiczy w tym miejscu

Ja: co to znaczy, że trudno będzie nam opuścić to miejsce?

Trip: staniecie się jego częścią

Lupe: rozumiem. Powiedziałeś, że jesteście innego rodzaju podróżnikami. Co miałeś na myśli?

Gurp: bierzemy aktywny udział w powstawaniu życia w tym obszarze.

Nie wiedziałem co dokładnie chciał przez te słowa powiedzieć, ale w mojej jaźni pojawiła się myśl: to pewnie lokalny Casanova. Lupe z lekkim uśmieszkiem odwróciła głowę w moim kierunku patrząc na mnie przez moment – pomyślała wtedy żartobliwie o tym samym.

Limp: lećcie za nami.

 

Nasi nowi znajomi położyli się na podłodze, płynnie oddzielając się od swoich ciał fizycznych. Dostrzegaliśmy ich ciała astralne i ich gesty wskazujące na to, żebyśmy zrobili to co oni. Opuściliśmy nasze „nowe” ciała fizyczne o wiele łatwiej niż ma to miejsce w naszej fizyczności, po czym polecieliśmy za nimi.

Zaprowadzili nas do miejsca, w którym zastaliśmy kobietę, przedstawicielkę ich cywilizacji, która była w zaawansowanej ciąży. Poinstruowali Lupe i mnie, że mamy obserwować i nie robić niczego więcej. Jeden z nich złapał wirujący, energetyczny pierścień dryfujący po ich Międzystanie. Po chwili wszystko co dostrzegałem zaczęło pękać jak lód w zamarzniętej kałuży, na którą nadepniemy. Nagle całość eksplodowała sprawiając, że przez moment postrzegaliśmy z Lupe całe otoczenie jakbyśmy byli w ciałach fizycznych. Niektóre z powstałych w wybuchu kawałków energii, które dryfowały w przestrzeni jak kawałki szkła, zaczęły zbierać się w jednym punkcie, jak krople wody, które łączą się ze sobą na szybie, a gdy owa kropla nabrała odcieni różnych kolorów, podryfowała w kierunku brzucha kobiety. Gdy energetyczna kropla wchłonęła się w kobietę, dzieci znajdujące się w jej brzuchu (było ich czworo) zaczęły mocno się poruszać. Spojrzałem w kierunku Lupe i zauważyłem, że Gurp gdzieś zniknął. Obserwowaliśmy jeszcze przez kilka chwil całe zdarzenie, po czym do pokoju, w którym znajdowała się kobieta wszedł Gurp, w swoim ciele fizycznym. Był bardzo radosny. Powiedział do kobiety: – to już czas, żebyś urodziła swoje dzieci.

Po tych słowach Trip i Limp przenieśli nas ponownie do zatopionego w wodzie sześcianu i poprosili, żebyśmy wrócili do tamtejszych ciał fizycznych.

Lupe: Czym było to, co nam właśnie pokazaliście? Czy w ten sposób kreujecie nowych podróżników?

Limp: nie, w ten sposób otwieramy drogę inkarnacyjną dla nowej istoty. Gdyby nie nasze działania, to tamta kobieta urodziłaby martwe dzieci. Nasz obszar nie jest tak szczelnie wypełniony energiami życiowymi jak wasz. Kiedyś tak było, jednak obecnie jesteśmy w ostatnich fazach cyklu istnienia tego miejsca i musimy radzić sobie w trochę inny sposób.

Ja: tym zajmują się tutejsi lekarze?

Limp: nie. Nikt z istot, które podróżnikami nie jest nie wie czym się zajmujemy. Niestety bez naszego udziału życie kiełkowałoby tutaj o wiele rzadziej. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie zawsze możemy wszystkim pomóc, bo jest nas niewielu. Masz jednak rację w tym, że Gurp pełni tu rolę kogoś, kogo w waszym świecie nazwalibyście lekarzem.

Lupe: jak w takim razie udało się wam przetrwać jako gatunkowi?

Limp: w przeliczeniu na wasz czas żyjemy mniej więcej od 600 do 700 lat.

Ja: dlaczego nie chcecie się ujawnić z tym co robicie? Nie byłoby wam łatwiej?

Trip: nie. To my bylibyśmy obwiniani za wszystkie nieudane porody, a wywierana na nas presja w niczym by nam nie pomogła. Wolimy żyć jak inni. Mamy swoje rodziny i zwyczajne życie.

Lupe: – spojrzała na mnie – skąd my to znamy, prawda?

Ja: mhm.

 

Po chwili zadumy:

Trip: chcielibyście nam w tym pomóc i przy okazji nauczyć się w jaki sposób zarządzać tym typem energii?

Lupe: z ogromną chęcią. Po to tu przybyliśmy.

Przez pewien okres czasu, który można przeliczyć na kilka tygodni podróżowaliśmy wspólnie z trójką nowych znajomych. Dziesiątki razy doświadczaliśmy odczucia głębokiego szczęścia przy naginaniu naszą wolą energii, która tworzyła tunel, umożliwiający inkarnację istot astralnych do nowych ciał fizycznych. Nigdy wcześniej nie widziałem żeby Lupe przez tak długi czas była tak szczęśliwa i pokorna względem tego co doświadcza. Każde nowe narodziny malowały na jej twarzy szczery uśmiech połączony ze wzruszeniem.

Cały nasz czas wolny od pracy z tą specyficzną dla nas formą energii, spędzaliśmy z Lupe przebywając w ciałach fizycznych, które wykreowaliśmy w tamtym obszarze. Spotykaliśmy się wtedy z różnymi mieszkańcami tamtego miejsca, którzy byli dla nas bardzo gościnni. Często przedstawiali nam filozofie, którymi kierowali się w swoim życiu, opowiadali o troskach i pragnieniach. Postrzegali nas jako część swojego świata, a my coraz bardziej się z nimi utożsamialiśmy. Energie, które tworzyły tamten obszar powoli zaczynaliśmy traktować jak swoje i z każdym dniem coraz bardziej zapominaliśmy o tym, że jesteśmy ludźmi, pochodzącymi z innego astralnego obszaru.

Pewnego dnia mijaliśmy młodą parę. Z ich chmury myślowej wyczytałem, że mężczyzna przechodzi jakąś poważną, być może nieuleczalną chorobę.

 

Ja: Lupe, może spróbujemy mu pomóc? Niech w końcu nasze umiejętności nabiorą jakiegokolwiek heroizmu

Lupe: uważasz, że ingerencja w ten świat, w taki sposób jest heroizmem?

Ja: uważam, że jeżeli mamy szansę, aby komuś pomóc, to warto, abyśmy to robili

Lupe: zbyt pochopie oceniasz pewne sytuacje. Już sama nasza obecność w tym miejscu jest sporą ingerencją. Nawet gdyby cała ich cywilizacja miała wyginąć, a my wciśnięciem magicznego przycisku moglibyśmy ich ocalić, to nie moglibyśmy tego zrobić. Wszystko co tutaj napotykamy to ich naturalne cykle, które sami dla siebie ustalili, aby wypełnić plan inkarnacyjny. Nie możemy ich zmieniać.

Ja: a jednak nasza praca z tutejszą energią życiową mocno ingeruje w tą strukturę

Lupe: zauważ, że robimy tylko to, na co zezwalają nam Trip i reszta. Nie robimy nic ponadto.

 

Któregoś dnia, gdy w celu odbycia kolejnej lekcji związanej z energią, Lupe powiedziała mi, że ma problem z oddzieleniem się od swojego tymczasowego ciała fizycznego. Udało się jej to dopiero po którejś próbie, mimo, że wcześniej ten proces był dla nas bardzo łatwy.

Lupe: odczuwam, że coś jest nie tak, chyba powinniśmy opuścić już ten obszar. Jego energie wiążą już zbyt mocno nasze ciała astralne.

Ja: czym to się może dla nas skończyć?

Lupe: wieloma poważnymi problemami, jeżeli nie będziemy ostrożni. Czy dasz radę walczyć z przywiązaniem emocjonalnym do tego miejsca i tych istot?

Ja: – nie zdając sobie sprawy z ryzyka i własnej niekompetencji odpowiedziałem – tak.

Lupe: zapamiętaj więc dobrze moje słowa. Nadmiar czegokolwiek to trucizna, a nie dar. Jeżeli poczujesz, że cokolwiek cię niepokoi, to od razu mi o tym powiedz, dobrze?

Ja: dobrze.

 

Kolejne tygodnie sprawiły, że dosłownie zakochałem się w tym miejscu. Było ono dla nas uzależniające, a to czym się zajmowaliśmy nadawało ogromny sens naszym działaniom. Lupe potrafiła jednak bardzo dobrze radzić sobie ze swoimi emocjami i przywiązaniem. Ja nie. Dużo wolnego czasu spędzaliśmy z Limpem, Trimpem i Gurpem oraz z ich rodzinami i przyjaciółmi. Nikt nie wiedział, że jesteśmy podróżnikami i mimo, że dzieliło nas praktycznie wszystko, to jako podróżnicy znajdowaliśmy ogrom wspólnych cech. Dobrze rozumieliśmy nasze motywacje w wielu działaniach, w tym czynnik moralny, podejście do wykonywanych działań i do filozofii rządzących obszarami astralnymi, które wspólnie znaliśmy. Z czasem poznaliśmy innych podróżników zamieszkujących tamtą okolicę. Byli dla nas niezwykli, bardzo mocno indywidualni – co jest przeciwieństwem np. mojej „grupy ogniskowej”, w których odznaczamy się często takimi samymi lub podobnymi cechami. Mechanizm przywiązania był potęgowany też przez unikalną florę występującą w tym miejscu. Niezwykłe rośliny egzystowały w ścisłej symbiozie z mieszkańcami planety, wykazując przy tym wiele cech samoświadomości. Poznane istoty szybko zostały w mojej głowie przemianowane ze znajomych na przyjaciół.

Gdy tylko to zauważyłem powiedziałem o tym Lupe. Lupe odpowiedziała mi, że popełniłem spory błąd i że muszę czym prędzej coś z tym zrobić, ponieważ nowe, kwitnące emocje sprawią, że za niedługo będę wrogiem dla samego siebie, a moją obecną, ludzką jaźń będę odczuwał jako kogoś obcego w mojej głowie.

Jeszcze tego samego dnia, znajdując się w naszym sześcianie, Lupe zakomunikowała mi, że musimy przeprowadzić poważną rozmowę.

 

Lupe: muszę zadać ci bardzo ważne pytanie. Skup się i zastanów nad odpowiedzią. Czy nadal czujesz się człowiekiem i czy chciałbyś, abyśmy tu zostali znacznie dłużej?

Wystarczyło kilkanaście odczuwalnych tygodni do tego, aby wspomnienia związane z moim życiem fizycznym na Ziemi wyblakły jak pamięć o starym, nieistotnym śnie.

 

Ja: Nie i nie chcę wracać na Ziemię. Chcę zostać tutaj.

Lupe: Opowiedz mi w kilku zdaniach o tym co robiłeś na Ziemi jako człowiek i jak wyglądało Twoje życie

Nie potrafiłem Lupe jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wspomnienia związane z moim dzieciństwem, wiekiem nastoletnim i trochę starszym, mieszkały się w mojej jaźni i nie potrafiłem ułożyć ich w chronologiczną całość, przez co nie byłem w stanie określić wagi niektórych zdarzeń, które miały miejsce w moim życiu fizycznym.

Lupe widząc i rozumiejąc moje zakłopotanie zadała kolejne pytanie.

 

Lupe: jakie jest twoje pierwsze wspomnienie jako człowieka, a które jest ostatnie?

Ja: pierwszym wspomnieniem jest pożegnanie z bliskimi mi istotami, które odbyło się w Obszarze Przejściowym.

w tym momencie wyczułem przyspieszony oddech Lupe i zobaczyłem lekki strach w jej oczach.

 

Lupe: Nie sądziłam, że jesteś już w takim stanie. Powiedz mi, czy Obszar Przejściowy jest częścią naszej fizyczności?

Ja: nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.

Ja: a ostatnie wspomnienie – po dłuższej chwili zadumy – wydaje mi się, że ostatnie wspomnienie było związane licealną maturą, z momentem gdy ją pisałem. Czekaj, nie, pamiętam jak odbierałem wyniki z moimi znajomymi i po wszystkim świętowaliśmy je. Tylko… czy to świętowanie było prawdziwe czy to był tylko sen. Nie potrafię tego odróżnić.

Lupe: maturę zdawałeś i świętowałeś spory kawałek czasu wcześniej, sama ci jej gratulowałam. Wiesz co było po opisanej sytuacji związanej ze świętowaniem?

Ja: nie, czym głębiej w to wchodzę, tym bardziej odczuwam, że moje doświadczenie życiowe było snem, nierealną kreacją, którą sam utworzyłem.

Lupe: każdy obszar podobny fizyczności jest sztuczną kreacją, tak samo jak wydarzenia, w których bierzemy udział. Musisz jednak odróżniać te, które dotyczyły tylko ciebie, bez wpływu na cały system, bo tylko te można traktować jako urojenie.

Ja: zatem powiedziałbym, że całe moje życie fizyczne było urojeniem, a ja jestem częścią tego świata, a nie tamtego na Ziemi.

Po moich słowach Lupe zaczęła płakać w przejmujący sposób. Walczyła z tym, ale nie mogła powstrzymać swoich negatywnych emocji. Wiedziała, że jest ze mną bardzo źle i że nie będzie mi w stanie pomóc. Zaczęła panicznie wzywać Lumina na różne sposoby, jednak ten się nie pojawiał. Z mojej perspektywy nie odczuwałem, że wydarzyło się cokolwiek złego i kompletnie nie rozumiałem zachowania Lupe.

Lupe: tracisz swoją tożsamość. To jedna z najgorszych rzeczy, która możne spotkać podróżników. Nawet w najbardziej pesymistycznych myślach nie brałam tego pod uwagę. Już kiedyś przeżyliśmy to, z tym, że sytuacja dotyczyła Bleta… który od tamtej pory nie odwiedza innych obszarów fizycznych. Śmierć fizyczna, ból, cierpienie, są przy utracie tożsamości igraszką. Utrata tożsamości sprawia, że nie będziesz w stanie wrócić do „domu” z którego pochodzisz bez poznania od nowa energii tworzących nasz wszechświat fizyczny. Jeżeli Twoje obecne ciało umrze, to zawiśniesz w próżni na bardzo długi czas, a ja nie wiem jak z tego stanu mogłabym Cię uwolnić.

Lupe ponownie w słowach złości i bezsilności próbowała wezwać Lumina, ale ten nie odpowiadał.

Lupe: ani ja, ani ty nie możemy tu zostać. Nie możemy wziąć z tego miejsca nawet okrucha, a jedyne co z nami pozostanie to nasze wspomnienia. Chcę mieć pewność, że dobrze mnie rozumiesz. To miejsce ma być naszym wspomnieniem, a nie życie w naszej fizyczności. Dla nas ten świat jest jedynie nic nie znaczącym punktem i tak powinieneś go postrzegać. Naszym obecnym domem i naszą tożsamością jest wszechświat fizyczny, w którym zawieszona jest Ziemia, na której żyjemy. Nie trać tej myśli ze swojego horyzontu.

Słowa Lupe sprawiły, że coraz mocniej zapadałem się w swojej jaźni, fazując pomiędzy fizycznością a Międzystanem tamtego obszaru. W pewnym momencie szybko wróciłem do tamtego ciała i upadłem twarzą na ziemię. Po ocknięciu się w obszarze przypominającym Limu (było to Limu przypisane do tamtej fizyczności) od razu zauważyłem i wyczułem Lumina. Ten poinformował mnie, że musimy od razu zabrać się do pracy, ponieważ Lupe na mnie czeka. Lumin pomógł mi sobie przypomnieć, że jestem człowiekiem, przywrócił wszystkie wspomnienia i emocje, które musiałem przeżyć ponownie – zarówno te dobre jak i złe, te które były mi bliskie i te o których wolałem zapomnieć. Całe spotkanie z Luminem trwało w moim odczuciu kilka godzin i było jednym z najmniej przyjemnych przeżyć jakie dotychczas doznałem.

Po przebudzeniu zastałem Lupe siedzącą w rogu sześcianu, z podkurczonymi kolanami i twarzą ukrytą w dłoniach. Otoczenie było zupełnie inne; nie znajdowaliśmy się już pod wodą.

Zapytałem: gdzie my się znajdujemy?

Lupe gdy tylko usłyszała moje słowa podbiegła rzucając się na moją szyję, trzymając mnie tak mocno, że z trudem oddychałem. Po dłuższej chwili puściła mnie pytając: wiesz jak długo na ciebie tu czekałam? Chyba całą wieczność. Umierałam tu z nudy i z bezsilności. Po czym pomogła mi wstać i opowiedziała o krajobrazach widocznych przez ściany sześcianu.

Lupe: znajdujemy się obecnie około 100 metrów nad poziomem jeziora – które już nie istnieje. Pod nami jest teraz sporej wielkości miasto, które powstało w czasie gdy na ciebie czekałam.

Ja: dlaczego po prostu nie wróciłaś do twojego ciała fizycznego na Ziemi?

Lupe: ktoś musiał tu nad tobą czuwać. Wiedziałam, że Lumin przybył, a nie udałoby mu się wykonać jego zadania, gdyby twoje aktualne ciało fizyczne przestało funkcjonować (czyt. zmarło). Poza tym od bardzo dawna jesteśmy przyjaciółmi, wiele razem przeszliśmy i jeszcze wiele przed nami. Gdybym cię tu zostawiła, przekreśliłabym wszystko, co wspólnie wypracowaliśmy na tysiącach naszych wypraw.

Nie jestem w stanie opisać co poczułem, gdy zrozumiałem jak wielką troską i poświęceniem wykazała się Lupe. Z mojej perspektywy spotkanie z Luminem było stosunkowo krótkie, natomiast z perspektywy Lupe trwało ono dokładnie tyle, ile lat przeżyłem na Ziemi. Zapytałem Lupe co robiła przez te 22 lata, ale odpowiedziała mi wymijająco, że zwiedzała i poznawała okolicę. Zapytałem również co by się ze mną stało, gdyby w trakcie działań Lumina tamto ciało fizyczne przestało funkcjonować, ale na to pytanie do dnia dzisiejszego nie otrzymałem odpowiedzi – mimo, że Lupe ją zna.

Z obecnej perspektywy myślę, że prawdopodobnie moje ciało fizyczne zapadłoby w śpiączkę, z której przez długi czas (lub może na zawsze) nie mogłoby się wybudzić.

III. Powrót do fizyczności.

Autor powyższej grafiki: Stuart Lippincott

Wybudziłem się w moim fizycznym ciele. Zegar na ścianie wskazywał, że nie było mnie zaledwie 2 godziny. Odczuwałem, że coś jest nie tak. Rozumiałem ponownie, że jestem człowiekiem, i że tamten świat nie jest moim, ale jednocześnie wciąż odczuwałem potrzebę dokończenia spraw, którymi się tam zajmowałem. Pochłaniały mnie emocje, z którymi nie byłem w stanie sobie poradzić. Nie widziałem sensu w codziennych, Ziemskich czynnościach. Nie sprawiały mi one radości, ani nie prowadziły do odczuwania szczęścia. Sprawy, które kiedyś były dla mnie ważne i którym się poświęcałem nagle zaczęły wydawać mi się płytkie i bezsensowne.

Nadal odczuwałem silne przywiązanie do „tamtego” świata i do „tamtych” istot. Tęskniłem za nimi przez wiele miesięcy, mimo zdawania sobie sprawy, że muszę żyć tu i teraz, a tamten etap zostawić za sobą.

Przypomniałem sobie słowa Lupe o tym, że część mojej jaźni mogę odczuwać jako obcego w moim umyśle. Dopiero w tym momencie w pełni zrozumiałem jej słowa. Tym obcym w moim umyśle byłem ja sam, a właściwie część mnie, która została niewłaściwie przetworzona i która silnie wpływała na mój odbiór rzeczywistości. I z tym problemem pomogła mi Lupe, podczas e-mailowej terapii rozciągniętej na wiele miesięcy – swoją drogą do dnia dzisiejszego nie wystawiła mi za to rachunku 🙂 Dzięki jej profesjonalnemu podejściu udało mi się usunąć tego „obcego” z mojej głowy, a moja świadomość znów scaliła się w jedną, spójną całość. Zacząłem również ponownie dostrzegać sens i czerpać radość z przyziemnych spraw, co było konieczne, żebym mógł kontynuować realizację celów, które stawiam przed sobą jako podróżnik.

IV. Tożsamość podróżnika.

Tożsamość, z którą się identyfikujemy jest nieodłącznym elementem naszej świadomości, którą przyjmujemy podczas fizycznej inkarnacji. Gwałtowna utrata tożsamości może prowadzić do utracenia części naszych doświadczeń i umiejętności – w tym umiejętności pracy z energiami, włącznie z tymi dla których decydujemy się na inkarnowanie w danej fizyczności. Poczucie tożsamości rozumianej jako identyfikacja z miejscem zakotwiczenia w danym obszarze astralnym (w przypadku ludzi jest to nasza fizyczność) jest sprawą, którą zawsze powinniśmy mieć z przodu głowy gdy wybieramy się do innych obszarów fizycznych, w których mamy zamiar zostać na dłużej.

Obszary astralne, które funkcjonują jako „inne fizyczności”, są dla Ziemskich (czy po prostu fizycznych) podróżników najbardziej niebezpieczne pod względem utraty tożsamości, ponieważ instynktownie identyfikujemy się z takimi obszarami, szybko uznając je za nasze naturalne, mimo, że ich budowa energetyczna może być inna.

Nauczony doświadczeniem wiem, że moment, w którym zaczynamy utożsamiać się z innym obszarem fizycznym i zaczynamy go traktować chociażby w minimalnym stopniu jako nasz własny, jest tym, w którym powinniśmy odpuścić – mimo, że sama myśl o odpuszczeniu może być dla nas trudna. Być może, czasami będzie trzeba stoczyć walkę z samym sobą, aby odpuścić, ale czy nie to robimy jako podróżnicy w wielu naszych krokach rozwojowych(?) Przytoczę przyziemny, społecznie nudny temat jakim może być np. romans w miejscu pracy. Sądzę, że osoby, które wchodzą w taką relację, niczego na początku nie planują, prowadzą zwyczajne rozmowy, a pewne granice przekraczane są być może w bardzo powolnym tempie, aż pewnego dnia ci ludzie zaczynają odczuwać stan pożądania lub/i zakochania. Jedyną metodą, aby nie wpaść w pułapkę, która dojrzewa z każdym dniem i nie jest widoczna od początku, jest po prostu gwałtowne przerywanie procesu – tutaj wracając już do podróży – i powrót do ciała fizycznego, z cenną lekcją, którą będzie można wykorzystać podczas kolejnej odległej wyprawy.

W kontekście podróży największymi wrogami dla siebie, jesteśmy zawsze my sami.

Witajcie,

co powiedzie na live-a w ten piątek (14.01.2022)?

Chciałbym, żeby głównym tematem były sprawy poruszone w tym artykule, a „głupoty” czy tematy około-podróżnicze zostawimy sobie na koniec.

Łapcie link: https://youtu.be/ODcF0X2D3L8

Subscribe
Powiadom o
120 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
ziborg
1 rok temu

Tak jak gdy trenujemy sztuki walki, to naszym największym przeciwnikiem jesteśmy my sami.

Tymon
2 lat temu

Jak to czytałem to naprawdę zakręciła mi się w pewnym momencie łezka w oku. Szacun dla Lupe!

2 lat temu

Panie Mateuszu, chyba juz czas na kolejny artykul… Tesknimy!!!

2 lat temu

Witaj Mateusz, chciałem na live zadać pytanie ale nie udało mi się w nim uczestniczyć i jeżeli nie masz nic przeciwko to zadam je tutaj, bo to sprawa, która mocno mnie nurtuje. Może dlatego, że nie jestem podróżnikiem, ale chciałbym to dobrze zrozumieć. Natrafiam w sieci na różnych podróżników, w tym Ty też kiedyś trochę o tym napisałeś kiedyś na grupie FB jak i nasza była administratorka Kate B, że nie chcecie zostawiać tutaj w fizyczności po sobie zbyt wielu śladów tego, że się tutaj znajdowaliście. Skąd takie podejście i czy nie jest ono zaprzeczeniem sensu istnienia ludzkości jako społeczeństwa,… Czytaj więcej »

Bartek
2 lat temu

Czy Lupe że względu na swoje doświadczenia w astralu i znajomość energii jest w stanie lepiej pomagać pacjentom niż”zwykły” psychiatra? Wykorzystuje w swojej pracy jakieś umiejętności nabyte w astralu?

2 lat temu

Hej Mateusz! Od początku bardzo polubiłam postać Lupe, ale po tym wpisie i po odsłuchaniu live’a to już jestem w niej zakochana! 🙂

W innym wpisie poruszyłeś w bardzo zwięzły sposób to jak poznaliście się w innej inkarnacji z Bletem i Lupe. Planujesz może kiedyś napisać więcej o nich? O tym jak to się zaczęło u nich, jak trafiliście do tamtej szkoły? Pewnie było to super ciekawe. Długo uczestniczyliście w tamtych wspólnych lekcjach? To musiała być wspaniała przygoda 🙂 Jak postrzegasz ją z perspektywy obecnej inkarnacji?

Dzięki za świetną pracę którą dla nas robisz!!

2 lat temu

Cześć Mateusz, na wstępie chcę podziękować za dzielenie się wiedzą i analityczne podejście to tematu bez zbędnej egzaltacji. I mam pytanie:) w jednym z wywiadów mówisz, że podczas Twojej rozmowy z MTJ-tem miałeś możliwość rozmawiać również z inną istotą, odpowiedzialną za stworzenie naszego świata, która jest odpowiedzialna także za pilnowanie „porządku” tu na ziemi. Wspominałeś, że Istota ta miała pretensje do Ciebie, że Ty jako istota ludzka niszczysz ten świat. Więc dlaczego takie było jej zachowanie skoro „scenariusz” dla ziemi od jej powstania do unicestwienia jest z góry napisany. Wydaje mi się, że taka istota powinna wiedzieć (znać ten scenariusz),… Czytaj więcej »

2 lat temu
Odpowiedź do  Mateusz OOBE

Dziekuje za odpowiedz, ma to sens dla mnie🙂 pozwolę sobie zadać jeszcze jakieś pytanie, jeśli tylko mi się takowe przytrafi. Pozdro

wpn
2 lat temu

Cześć,

Czy jest możliwe, że np. ja (lub Kowalski) jestem istotą, która nie pochodzi z ziemskiej fizyczności, a zwyczajnie pojawiła się tutaj, zatraciła świadomość i utkwiła na dobre w pętli do tego stopnia, że po kilku inkarnacjach stała się niebieska? 🙂

Pozdrawiam

Majki
2 lat temu

Mateuszu czy masz już jakieś plany co będziesz robił po śmierci ciała fizycznego?Czy masz tą pewność,że sobie poradzisz i odejscie będzie wyglądało tak samo jak opuszczanie ciała za życia?Jeżeli uważasz pytanie za głupie nie musisz odpowiadać pozdrawiam.

Majki
2 lat temu
Odpowiedź do  Mateusz OOBE

Dziękuję.Teraz już wiem napewno,że muszę się rozwijać energetycznie.😀

Majki
2 lat temu

Cześć Mateusz.Możesz mi coś wytłumaczyć?Na ostatnim live odpowiedziałeś na jedno z pytań,że podróże astralne nie mają sensu i żadnego znaczenia w przypadku innych ludzi niż z grupy zielonych,którzy to wyjścia nie mają.Więc po co to wszystko?Forum,strona,live na youtube facebook książka którą piszesz?Należę do grupy niebieskich jakoś pare lat temu natrafiłem na temat oobe później forum Darek S. i pojawiłeś się Ty.Moim zdaniem chyba jakiś w tym cel lub sens jest,żeby za życia fizycznego doświadczać innych stanów świadomości.Troszkę jestem zdziwiony tą Twoją odpowiedzią.Pozdrawiam.

Majki
2 lat temu
Odpowiedź do  Mateusz OOBE

To teraz rozumiem.Kamień z serca😀😀😀być może faktycznie zbyt mocno wyrwałem z kontekstu,ale byłem trochę w szoku.Pozdrawiam.