Przez pewien okres moich podróży podczas spotkań z różnymi podróżnikami zarówno Ziemskimi jak i mieszkańcami różnych zakątków fizyczności poszukiwałem informacji o miejscach które warto odwiedzić. Stosunkowo często padały odpowiedzi związane z pewną niezwykłą planetą, którą trudno jednoznacznie nazwać i do której jeszcze trudniej dotrzeć bez sygnału naprowadzającego – zaproszenia – od istot, które zamieszkują tę planetę.
W wieku mniej więcej 10 lat, miałem dwa bardzo żywe i realistyczne sny – a przynajmniej tak to kiedyś określałem – dopiero po latach dowiedziałem się, że było to OOBE. Już jako dziecko czułem instynktownie, że to czego mamy się nauczyć w trakcie naszego życia raczej nie jest tym, czego uczymy się na co dzień w szkole, a czymś co będzie pochodziło ze sfer niefizycznych, choć w tamtym czasie oczywiście nie użyłbym takiego określenia.
Regres to etap w rozwoju duchowym, gdy traci się zdolność do wychodzenia z ciała lub korzystania z pewnych umiejętności ciała astralnego. Przeżyłem go osobiście - kilka razy - wcześniej spotkałem istotę, która mnie na to przygotowała. Podczas regresu trafiłem do Obszaru Dryfów, gdzie musiałem na nowo uczyć się tego, co już znałem. Zrozumiałem, że regres to naturalna część rozwoju, okazja do refleksji i pogłębiania świadomości.
„Ludzie” rozumiani jako ludzkość instynktownie odczuwają lęk w stosunku do śmierci fizycznej, którą w większości uważają za swój kres wszystkiego, lub przynajmniej kres swoich aktualnych dążeń. Myślę, że ludzie nieczęsto podejmują temat związany z tym co możemy zabrać ze sobą po śmierci fizycznej. Oczywistym wdaje się, że niczego co materialne ze sobą nie zabierzemy. Różne religie czy wyznania mówią o tym, że zabierzemy ze sobą wszystkie nasze „dobre moralnie dokonania”, ale i taki punkt widzenia jest daleki od stanu faktycznego.