W wieku mniej więcej 10 lat, miałem dwa bardzo żywe i realistyczne sny – a przynajmniej tak to kiedyś określałem – dopiero po latach dowiedziałem się, że było to OOBE. Już jako dziecko czułem instynktownie, że to czego mamy się nauczyć w trakcie naszego życia raczej nie jest tym, czego uczymy się na co dzień w szkole, a czymś co będzie pochodziło ze sfer niefizycznych, choć w tamtym czasie oczywiście nie użyłbym takiego określenia.
Regres to etap w rozwoju duchowym, gdy traci się zdolność do wychodzenia z ciała lub korzystania z pewnych umiejętności ciała astralnego. Przeżyłem go osobiście - kilka razy - wcześniej spotkałem istotę, która mnie na to przygotowała. Podczas regresu trafiłem do Obszaru Dryfów, gdzie musiałem na nowo uczyć się tego, co już znałem. Zrozumiałem, że regres to naturalna część rozwoju, okazja do refleksji i pogłębiania świadomości.
„Ludzie” rozumiani jako ludzkość instynktownie odczuwają lęk w stosunku do śmierci fizycznej, którą w większości uważają za swój kres wszystkiego, lub przynajmniej kres swoich aktualnych dążeń. Myślę, że ludzie nieczęsto podejmują temat związany z tym co możemy zabrać ze sobą po śmierci fizycznej. Oczywistym wdaje się, że niczego co materialne ze sobą nie zabierzemy. Różne religie czy wyznania mówią o tym, że zabierzemy ze sobą wszystkie nasze „dobre moralnie dokonania”, ale i taki punkt widzenia jest daleki od stanu faktycznego.
Finalny kształt pierwszego rozdziału mojej książki związanej z Podróżami Astralnymi, która będzie nosiła tytuł: „Punkty przełomu”, będzie inny – o wiele bardziej rozbudowany. Na ten moment, nie mogę opublikować go w całości, ponieważ część osób, o których wspominam w tym rozdziale jest jeszcze w trakcie procesu stawiania pierwszych kroków w podróżach i nie chcę im psuć zabawy w odkrywaniu pewnych smaczków, będących dla nich jednocześnie potwierdzeniami tego co od urodzenia czują.
Ewka to pseudonim ponad 60 letniej kobiety, która zajmuje się podróżami od około 40 lat. Jest wciąż czynnym lekarzem anestezjologiem. Zdecydowanie przewyższa moją wiedzę i umiejętności, a to co dla zapewne wielu z Was będzie ciekawe, to to, że Ewka należy do podróżników z grupy Niebieskich. Znamy się od około siedmiu lat. Odbyliśmy rozmowę telefoniczną, której część możecie poznać w tym wpisie. Pamiętajcie proszę, że odniesienia do Zielonych, których użyła Ewka nie dotyczą wszystkich Zielonych i nie należy na wszystkich patrzeć tak jak to opisała Ewka, bo większość Zielonych nigdy nie rozwinęło się do stopnia, do którego dotarli Zieloni znajomi Ewki.
Po dosyć intensywnym dniu postanowiłem odpocząć na fotelu. Bez komputera, bez telewizora, i z wyłączonym telefonem. Gdy tylko na nim usiadłem poczułem lekkie mrowienie będące zapowiedzią wibracji. Pomyślałem wtedy: „nie teraz”, ale mrowienie nie ustępowało, a w momencie gdy chciałem je przerwać moje ciało fizyczne raz po raz było plątane przez paraliż, który nie pozwalał mi się ruszyć. Po kilku minutach mrowienie zmieniło się w regularne wibracje. W momencie gdy te przeistoczyły się z chaotycznych w usystematyzowane poczułem uderzenie w moje plecy, co spowodowało, że wystrzeliłem z fotela upadając na podłogę. Zdezorientowany szybko wstałem, odwróciłem się, żeby wrócić na fotel, jednak tam zobaczyłem moje fizyczne ciało. Uświadomiłem sobie, że jestem w Międzystanie, mimo, że czułem się dokładnie tak, jakbym był w moim ciele fizycznym i to nim kierował, a nie ciałem astralnym.
Początkowo nie planowałem opisywać moich spotkań z podróżnikiem, który szybko przyjął miano mojego przewodnika, ponieważ uważałem, że nie będzie to konieczne. Dodatkowo w momencie, gdy postanowiłem napisać książkę zauważyłem jak wiele historii będę musiał pominąć ze względu na ograniczenia czasowe żeby je opisać, jak i ograniczenia wielkości książki – nie planuję pisać obszernej księgi złożonej z tysięcy stron – a pewnie tak musiałaby wyglądać gdybym chciał opisać wszystkie ważniejsze wątki związane z moimi podróżami.
Po opuszczeniu ciała fizycznego, postanowiłem poeksperymentować w Międzystanie ze Strażnikami. Wyczekiwałem momentu, gdy wyczuję obecność jednego z nich, a następnie chciałem ukryć mój Ident na tyle szczelnie, żeby Strażnik nie wiedział kim jestem i obserwować jego reakcję. Strażnik pojawił się dosyć szybko, jednak w jakiś sposób odczytał mój Ident i jedyne co udało mi się wtedy zrobić, to zamknąć się w energetycznej bańce, która zakrzywiała kawałek przestrzeni Międzystanu. Będąc w mojej bańce, widziałem jak wymiar czasu zakrzywia się, a materia zaczyna się rozpadać, przez co obserwowałem poczynania Strażnika w jakby bardzo zwolnionym tempie.
Bram wejściowych jest około 10, w zależności od metody ich liczenia i klasyfikowania. Najczystszymi i dającymi najwięcej możliwości metodami wejść do astralu są te, które wiążą się z opuszczeniem ciała fizycznego z zachowania pełnej świadomości i przejściu wszystkich kolejnych kroków, czyli metody, o których samych w sobie potocznie mówi się OOBE. W skład tych metod wchodzą np. metody niepełnych cykli REM, jak np. metoda 4+1, metody dla osób, które mają już pewne zaplecze wiedzy m.in. na temat medytacji i są to metody transowe, jak również metody najmniej skuteczne, które na całe szczęście odchodzą do lamusa i są to metody czysto wizualizacyjne, w których wyobrażamy sobie, że opuszczamy ciało fizyczne.
Spotkanie z MTJ-em było dla mnie punktem zwrotnym we wczesnych początkach moich podróży, oraz wyznaczeniem pierwszej i najważniejszej ścieżki mojego rozwoju. Moment spotkania był dla mnie o tyle przełomowy, że zacząłem dostrzegać sens wcześniejszych, w dużej mierze bezcelowych podróży po Międzystanie (jak wtedy uważałem), których głównym zadaniem było zaspokajanie mojej ciekawości. Podstawowe umiejętności, które nabywałem podczas początkowych podróży wydawały mi się mało użyteczne, ponieważ nie do końca wiedziałem w jaki sposób i w jakich okolicznościach mógłbym z nich korzystać.
Doświadczanie stanu OOBE i poznawanie przestrzeni astralnej, to stawianie siebie w roli ucznia. Warto być pokornym, niczego nie zakładać, a co najważniejsze warto odpowiedzi na pytania, które przed nami staną odnaleźć samodzielnie. Walka o wolność i rozwój nie kończy się nigdy, dlatego warto zacząć od tego, aby być sprzymierzeńcem z samym sobą.
Stworzenie niniejszego artykułu miałem gdzieś z tyłu głowy od dawna, ponieważ pomimo, że nie opowiada o podróżach jako takich, to stanowi wyjaśnienie kluczowych, spraw niezbędnych do tego, aby chociaż w minimalnym stopniu zrozumieć czym wielowymiarowość w Astralu i jak duży jest Astral sam w sobie. Informacje zawarte w tym artykule będą też jakimś tłem wszystkiego co do tej pory powiedziałem i tłem prawie wszystkiego o czym będę mówił.
W pierwszych słowach muszę uporządkować kilka faktów. Niektóre osoby po obejrzeniu filmów z moim udziałem uważają, że moim celem jest propagowanie OOBE i nauczanie innych jak to robić. Prawda wygląda jednak z goła inaczej. Ogrom rzeczy spełniających cel, który sobie założyłem kierowany jest do osób, które samoistnie, bez własnej ingerencji zaczynają doświadczać stanu OOBE i nie do końca wiedzą co dalej powinni zrobić. Ja ponad 15 lat temu miałem przed sobą ten sam dylemat. Też zacząłem doświadczać stanu OOBE samoistnie, nie prosiłem o to i na początku doświadczanie OOBE było dla mnie sporym problemem.
Odczuwanie świata astralnego podczas mojej egzystencji fizycznej zdarza się bardzo rzadko, a jeżeli już się zdarza to w większości przypadków dotyczy odczuwania przeze mnie wibracji podczas mojego codziennego życia, które mają mi zakomunikować jakąś istotą zmianę, która lada moment ma nastąpić. Istota lub istoty, które są odpowiedzialne za to, że odczuwam wibracje podczas codziennych czynności to w większości przypadków moje poprzednie wcielenia.