Zdjęcie w tle menu

Ponowne początki znajomości

2 października 2020  /  Lupe i Blet

I. Wstęp.

Mając kilkuletnie doświadczenie w podróżach, ponownie, jednak w obecnym wcieleniu pierwszy raz, spotkałem w jednym z zewnętrznych obszarów Astralu podróżników o imionach Lupe i Blet, z którym przez kilka kolejnych lat, czasami, wspólnie podróżowałem.


Zaraz, zaraz, facet opuszcza swoje ciało fizyczne, a do tego ma wymyślonych przyjaciół? Tak, właśnie, że mam :) Moje podróże z Lupe i Bletem były dla mnie na tyle zabawne i ekscytujące, że chętnie się z Wami tym podzielę w serii różnych wpisów, ale na początek opowiem w kilku słowach o początkach naszej znajomości. Dodatkowo wspólne podróże rzucają nieco światła na to, że w przestrzeni astralnej nie zawsze jesteśmy sami, lub otoczeni przypadkowymi/jednorazowymi bytami, których nigdy więcej nie spotkamy – z małymi wyjątkami, jak np. pomocnicy z grona istot naszego MTJ-a.


Blet w swojej strukturze rozwojowej nigdy nie doświadczył życia na Ziemi, w jakiejkolwiek formie. Wszystkie dotychczasowe wcielenia jego MTJ-a odbywały się w układzie planetarnym znajdującym się poza naszą Galaktyką, Drogą Mleczną, jednak w tzw. Grupie Lokalnej Galaktyk, w skład której wchodzi kilkadziesiąt galaktyk, w tym nasza. Układ planetarny, który zamieszkiwał Blet na przestrzeni kilkudziesięciu wcieleń składa się z 16-u planet, z których 9 ma bardzo dobre warunki do podtrzymania życia w jego najbardziej powszechnej formie – najbardziej powszechne formy życia oparte są na absorpcji energii z zewnątrz, np. w formie pokarmu lub w różnych formach energii jak w przypadku znanych nam roślin. Co prawda o roślinach mówi się, że są samożywne, czyli same potrafią wytwarzać pokarm, jednak energię (światła słonecznego) muszą pobierać z zewnątrz. Drugim warunkiem przypisującym do najbardziej powszechnych form życia jest opacie na znanych nam, sześciu pierwiastkach biogennych. Innymi słowy – mimo że ciało fizyczne Bleta różni się wyglądem w sporym stopniu od ciał ludzkich, to w jego wnętrzu zachodzą procesy życiowe bardzo podobne do tych, które zachodzą w ludzkich organizmach, czy też po prostu w większości form życia występujących na Ziemi.


Lupe, wszystkie „swoje” wcielenia przeżyła na Ziemi i od kilku wcieleń swojego MTJ-a decyduje się na to, żeby być kobietą i nosić imię Lupe. Trzy ostatnie wcielenia przeżyła w Hiszpanii, w której realizuje swoje przyziemne cele związane z rozwojem duchowym. Obecnie jest niespełna 40-letnią kobietą, pracującą jako psychiatra.

II. Spotkanie.

Data: Październik, 2009.

Mój wiek: 20 lat



Po opuszczeniu ciała fizycznego, postanowiłem poeksperymentować w Międzystanie ze Strażnikami. Wyczekiwałem momentu, gdy wyczuję obecność jednego z nich, a następnie chciałem ukryć mój Ident na tyle szczelnie, żeby Strażnik nie wiedział kim jestem i obserwować jego reakcję. Strażnik pojawił się dosyć szybko, jednak w jakiś sposób odczytał mój Ident i jedyne co udało mi się wtedy zrobić, to zamknąć się w energetycznej bańce, która zakrzywiała kawałek przestrzeni Międzystanu. Będąc w mojej bańce, widziałem jak wymiar czasu zakrzywia się, a materia zaczyna się rozpadać, przez co obserwowałem poczynania Strażnika w jakby bardzo zwolnionym tempie. Strażnik najpierw wydobył z siebie kilka form energii w różnych kolorach, następnie zaczął łączyć je z energiami powszechnie występującymi w Międzystanie. Wyglądało to, jakby utrzymywał w swoim pobliżu kilka długich na ok. 2-3 metry świetlistych nitek, które zachowaniem przypominały ruch żywych węży. W momencie, gdy energie Strażnika zaczęły łączyć się z tymi z Międzystanu, utworzona została sfera przypominająca szary balon, który rozszerzał się we wszystkich kierunkach. W tamtym czasie nie wiedziałem jak opuścić OSPUO, ale miałem świadomość, że jeżeli znajdę się wewnątrz tej bańki, to zostanę uwięziony wewnątrz OSPUO tego Strażnika, więc postanowiłem dokonać bardzo szybkiego przefazowania, przesuwając fazę w różnych, losowych kierunkach, czego efektem było dostrojenie do nieznanego mi wcześniej miejsca. Otaczała mnie czerń i jedynie w znacznej oddali widziałem świetliste rozbłyski. Po chwili wyczułem, że jestem obserwowany przez istotę, której Ident wydał mi się znajomy. Rozejrzałem się w około i dostrzegłem, że zbliża się do mnie promieniująca ciepłą radiacją istota. Promieniowanie lekkiej, ciepłej radiacji można odczytać jako radość danej istoty. Nawiązał się między nami następujący, niewerbalny dialog:



Blet: Hello człowieku!


Ja: O, czyżbym spotkał innego podróżnika-człowieka?


Blet: podróżnika zamieszkującego fizyczność tak, człowieka nie.


Ja: Założyłem, że jesteś człowiekiem, ponieważ nie wyczułem, żebyś sczytywał ze mnie jakiekolwiek informacje, a przywitanie „hello” jest bardzo bliskie miejscu, w którym żyję w fizyczności.


Blet: Wiem. Sporo wiem o ludzkości.


Ja: Odwiedziłeś kiedyś Ziemię?


Blet: Haha Norweg, tak, wielokrotnie.


Ja: Zakładasz, że jestem Norwegiem?


Blet: Nie, Norweg to Twoje stare imię.


Ja: Wybacz przyjacielu, ale chyba mnie z kimś mylisz.


Blet: Znamy się od dawna, ale zmieniłeś swoje ciało fizyczne i niestety tego nie pamiętasz.


Ja: Ok, nie bardzo wiem co mam ci powiedzieć. Czego ode mnie oczekujesz?


Blet: Właściwie to niczego. Chcę cię po prostu obudzić, bo sam mnie kiedyś o to prosiłeś.


Ja: Obudzić, czyli sprawić, żebym wrócił do mojego ciała fizycznego?


Blet: Nie, obudzić w sensie przywrócić Twoją pamięć, ale o szczegółach opowiem później.


Ja: No dobra, to chociaż powiedz mi czy w moim poprzednim wcieleniu (wtedy jeszcze nie miałem wystarczającej wiedzy o tym, że to nie są moje wcielenia, tylko mojego MTJ-a) byliśmy przyjaciółmi czy wrogami.


Blet: Przyjaciółmi, przyjaciółmi – odpowiedział rozbawiony. Powiedziałeś mi wtedy, że za jakiś czas zakończysz swój obecny pobyt w fizyczności, ale postarasz się mnie odszukać w kolejnym wcieleniu.


Ja: No dobra. Trafiłem jednak do tego miejsca przypadkiem i chyba niewiele rozumiem z tego co powinienem teraz zrobić. Może po prostu na początek opowiesz mi trochę o sobie?


Blet zgodził się na to, jednak zaznaczył, że o niektórych sprawach powie mi w niedalekiej przyszłości.


Ja: Czyli nie jesteś człowiekiem. Zamieszkujesz więc inną planetę?


Blet: Tak, moja planeta nazywa się Sutwa 3 i znajduje się w sąsiedniej do Drogi Mlecznej galaktyce.


Ja: Jesteś przedstawicielem super zaawansowanych „kosmitów”?


Blet: Nie, super zaawansowanych to nie, ale w rozwoju technologicznym jesteśmy jeden krok przed ludzkością, jednak nikomu z nas nie udało się jeszcze fizycznie opuścić naszego układu planetarnego, ani też nie jesteśmy jeszcze samowystarczalni energetycznie.


Ja: No dobrze, a w jaki sposób opuszczasz swoje ciało fizyczne?


Blet: Niektórzy przedstawiciele cywilizacji do której należę, mają coś, co określiłbyś jako problemy genetyczne, z których wynikają pewne cechy ułatwiające nam podróże.


Ja: Hm, a posiadacie już stabilnie działające komputery kwantowe? (o cóż innego mógłby zapytać programista…).


Blet: Przestań już być takim nudziarzem, leć za mną.



Blet tak szybko zmieniał kierunki lotu i częstotliwości dostrojeń, że ledwo mogłem za nim nadążyć. Bywały też momenty, w których zupełnie traciłem go „z oczu” i nie wiedziałem, w którym kierunku mam się udać. Podczas któregoś z moich kolejnych zagubień Blet zatrzymał się na chwilę i w żartobliwy sposób powiedział: kiedyś lepiej potrafiłeś latać. Obecnie jesteś pierdołą i mam nadzieję, że szybko się to zmieni, bo tak, to my sobie przyjacielu nie polatamy. Będę zmieniał fazy trochę wolniej, ok?


Od tego momentu nie miałem już problemu, żeby za nim nadążyć. W odczuciu po kilkudziesięciu minutach Blet zakomunikował mi, że dotarliśmy na miejsce.


Znajdowaliśmy się w obszarze Astralu, który w pewnym stopniu przypominał fizyczność, ze wszystkimi jego aspektami. Obszar ten był porośnięty ogromnie wysokimi drzewami, których gałęzie były kołysane przez wiatr. Gdy tylko gałąź jednego drzewa dotknęła innego, rozchodził się nieznaczny błysk żółtego światła i pojawiał się dźwięk przypominający zderzenie dwóch metalowych przedmiotów. Z zaciekawieniem przyglądałem się temu zjawisku, gdy nagle wtrącił Blet: te błyski to wymiana energetyczna. To jedno z miejsc, w których zachodzi proces stabilizacji energii. Nie wiedziałem co to dokładnie oznacza, ale nie chciałem dopytywać o szczegóły. To miejsce było dla mnie tak piękne, że chciałem się nim delektować.


Mój spokój przerwała kobieta, wyglądająca jak człowiek, która klepnęła mnie w ramię krzycząc do mnie z uśmiechem: „Obudź się”. W miejscu, w którym mnie dotknęła zaszedł dokładnie ten sam proces, który zachodził we wzajemnie dotykających się koronach wcześniej opisanych drzew. Lekko zdezorientowany odpowiedziałem, że przez to miejsce trudno mi się skupić na czymkolwiek innym. Kobieta zaśmiała się mówiąc, że nie taki rodzaj przebudzenia miała na myśli. Uderzyła mnie w ramię jeszcze mocniej, ponownie mówiąc: „no obudź się!”. Byłem jeszcze bardziej zdezorientowany. Blet spojrzał na mnie z politowaniem i powiedział: dotknij przyjacielu jednego z tych drzew. Gdy tylko to zrobiłem, poczułem, że struktura mojego ciała astralnego kostnieje, a ja nie mogę się ruszyć. Kilka chwil później struktura mojego ciała astralnego znów się zmieniła. Tym razem czułem, że jestem wykonany z roztrzaskanych kawałków szkła, które specyficznie szeleszczą przy każdym moim ruchu. Wyczuwalne odłamki szkła przybrały formę płynną i zostały wciągnięte wewnątrz mojego ciała astralnego. Gdy spojrzałem na jego strukturę energetyczną, dostrzegłem, że pojawiły się tam nowe typy energii, których wcześniej nie posiadałem. Z każdą sekundą czułem, że poziom mojej energii wzrasta, aż do kulminacyjnego momentu, w którym moje ciało astralne nie mogło pomieścić większej ilości, szybko się rozrastających, nowych form energii i część z nich została wypromieniowana na zewnątrz w postaci ogromnie silnej radiacji. Cały proces przeszedł automatycznie, bez żadnego mojego świadomego udziału – a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Odsunąłem się kilka kroków od drzewa, które wcześniej dotknąłem. Kobieta podeszła do mnie i kolejny raz uderzyła mnie w ramię nakazując mi obudzenie się. W momencie, gdy dotknęła mojego ramienia, pomiędzy nią, Bletem, a mną zaczęła krążyć energia, przypominająca energetyczny, kwiecisty wieniec. Czułem i słyszałem wszystkie myśli, które zachodziły w jaźni kobiety i Bleta – najpierw w formie chaotycznych szeprów, po kilku minutach chaotyczne szepty zmieniły się w dobrze rozumiane przeze mnie słowa. Następnie w kilka krótkich chwil w formie filmowych klatek została mi pokazana cała, wcześniejsza znajomość z Bletem i tą kobietą. Kobieta ma na imię Lupe i tak jak ja jest Ziemską podróżniczką, która mieszka obecnie w Hiszpanii.


Ogrom wspomnień, które zaczęły do mnie docierać sprawił, że w odczuciu Lupe i Bleta popadłem w tymczasowy letarg. Dopiero gdy przetworzyłem pakiet wspomnień, który otrzymałem, mogłem wybudzić się ze stanu, w którym się znalazłem i powrócić do rozmowy z moimi towarzyszami.


Dowiedziałem się wtedy, że Lupe i Bleta poznałem kilkaset lat wcześniej, wg czasu Ziemskiego, w czasie wspólnego udziału w szkoleniu prowadzonym przez istotę, która to przekazywała początkującym podróżnikom – cała trójka należała wtedy do grupy Niebieskich – informacje o tym, jak manipulować różnymi typami energii tworzącymi zewnętrzną powłokę ciała astralnego w ten sposób, aby móc podróżować po różnych, wcześniej niedostępnych dla nas, obszarach astralu.


Ciało astralne składa się z różnych typów energii, mających różną gęstość i różny ładunek radiacyjny. Niektóre typy energii ciała astralnego mogą nie być zgodne z radiacją danego obszaru Astralu, przez co przebywanie w tym obszarze nie będzie dla nas możliwe, lub nie będziemy mogli się odpowiednio dostroić do tego obszaru i wszystko co wtedy zobaczymy to otaczająca nas biel. Umiejętność tymczasowego odrzucenia pewnych typów energii jest jedną z ważniejszych umiejętności, jeżeli chcemy móc podróżować do bardzo dalekich obszarów Astralu. W moim przypadku nabycie i dokładne zrozumienie tej umiejętności było kluczowe do tego, żeby następne, czekające w kolejce, inkarnacje mojego MTJ-a mogły należeć do grupy Zielonych.


Wspomniane szkolenie trwało w odczuciu kilkanaście miesięcy. W jego trakcie wspólnie z Lupe i Bletem głównie metodą prób i błędów poznawaliśmy tajniki podróżowania po różnych rewirach, częstotliwościach i płaszczyznach Astralu. Oczywiście nie oznacza to, że zwiedziliśmy cały Astral wzdłuż i wszerz. Nie zwiedziliśmy nawet ziarnka piasku z bezkresnej pustyni będącej Astralem. O tym jak duży jest Astral pisałem w artykule pt. Wielowymiarowość.

III. Pierwsze wspólne podróże.

Autor grafiki: Midjourney

Opis jednej z naszych dawnych, pierwszych, wspólnych podróży.


Po odbyciu kolejnej z cyklu lekcji nasza trójka postanowiła udać się w celach eksperymentalnych do wcześniej ustalonego miejsca w obszarze Lim, odbyć rozmowę, a następnie wrócić do miejsca, w którym wcześniej się spotykaliśmy i wymienić się naszymi spostrzeżeniami dotyczącymi podróży i rozmowy. Po zakończeniu rozmowy w obszarze Lim, wspólnie wróciliśmy do wcześniejszej, wysoko radiacyjnej lokalizacji i wymieniliśmy nasze spostrzeżenia. O ile treść rozmowy w pełni się zgadzała, to opis miejsca, w którym się znajdowaliśmy nie posiadał cech wspólnych w naszych opisach – mimo że posiadaliśmy umiejętność wiernego opisu otoczenia, z pominięciem własnych nadinterpretacji czy subiektywnych odczuć.


Lupe opisała miejsce, w którym się znajdowaliśmy jako płaskowyż porośnięty gęstymi trawami, otoczony morzem. W miejscu tym wiał silny wiatr. Staliśmy na zboczu klifu i tam prowadziliśmy naszą rozmowę w werbalny sposób.


Blet określił miejsce, w którym się znajdowaliśmy jako obszar bez widocznych cech fizyczności, o umiarkowanej radiacji, w którym można było wyczuć Identy sztucznych kreacji. Rozmowę prowadziliśmy w niewerbalny sposób.


Ja opisałem to miejsce jako ogromną bibliotekę, z bardzo wysokimi regałami, w której siedzieliśmy przy jednym z niezliczonej ilości stołów. Przy innych stołach siedziały sztuczne kreacje, które przysłuchiwały się naszej, werbalnej rozmowie.


Byliśmy zatem w dokładnie tym samym miejscu, bo każde z nas wyczuwało bardzo bliską obecność pozostałej dwójki, jednak odebraliśmy otoczenie w zupełnie inny sposób. W tamtym czasie żaden z nas nie wiedział dlaczego tak się stało. Nie wiedzieliśmy również dlaczego wyczuwaliśmy obecność towarzyszy i dlaczego treść naszej rozmowy była wspólnym, precyzyjnym mianownikiem.


Podczas kolejnych lekcji poznaliśmy wyjaśnienie tego dosyć istotnego – i poruszanego przez wielu Obenautów – problemu. O ile cała nasza trójka znajdowała się w tej samej lokalizacji, to przez brak umiejętności kontrolowania poszczególnych dostrojeń związanych z energiami ciała astralnego, nie byliśmy na tej samej płaszczyźnie dostrojenia. Można to porównać do sytuacji, w której bierzemy trzy kartki papieru, na środku każdej z nich rysujemy kropkę, a następnie układamy kartkę jedną na drugiej. Każda z kropek ma własną przestrzeń, czyli własną kartkę, ale jednocześnie jako, że wszystkie trzy kropki są fizycznie blisko siebie (kartki leżą jedna na drugiej), to potrafią na siebie wzajemnie oddziaływać. Uwolnienie się od tego problemu jest złożonym procesem, ponieważ wymaga od podróżników umiejętności kontrolowania dodatkowych wymiarów w miejscach, w których proces ich kontroli nie zachodzi automatycznie.


Przejęcie kontroli i właściwe dostrojenie do dodatkowej 5-wymiarowej płaszczyzny jest trudną umiejętnością nazwaną przeze mnie Głębokim Fazowaniem, której może nas nauczyć jedynie ktoś, kto sam dobrze ją zrozumiał i opanował. Samodzielnie tej umiejętności nie posiądziemy, tak samo jak kilkuletnie dziecko, które weźmie do ręki książkę. Bez znajomości liter nie będzie potrafiło samodzielnie nauczyć się czytać. Dodatkowo ta umiejętność pozwala nie tylko dostroić się do dodatkowego/dodatkowych wymiarów przestrzennych, jak również zestroić się z dostrojeniami innych podróżników, tak, aby wspólnie znaleźć się na jednej płaszczyźnie, czy na jednej „kartce papieru”.


Sytuacje, w których podróżnicy wyczuwają w Astralu swoją obecność i nawiązują kontakt, ale w zupełnie inny sposób opisują miejsce, w którym się znajdowali są częste i są jedynie wynikiem braku odpowiednich umiejętności.


Mitem jest to, że podczas podróży astralnych większość umiejętności nabywamy samoistnie i w łatwy sposób. Bez wewnętrznych przemian polegających na zdobywaniu i rozumieniu wiedzy oraz odpowiedniej filozofii będziemy mogli posiąść jedynie najbardziej podstawowe umiejętności, zamykając się tym samym na bardziej złożony i przemyślany rozwój. Każda nowa, dobrze rozumiana i dobrze opanowana umiejętność jest naszym dodatkowym narzędziem, które w wykładniczy sposób zwiększa nasze możliwości podróży, ale jednocześnie wymaga to sporej ilości pracy. Kolejnym, częściowym mitem jest to, że powinno się podróżować do osób, a nie do konkretnych miejsc, ponieważ zmysł identyfikacyjny ciała astralnego łatwo obierze kurs w kierunku Identu istoty, którą chcemy odwiedzić. Miejsca jako takie nie mają swoich Identów, ale mając szereg informacji dotyczących lokalizacji i zakresu częstotliwości danego obszaru, możemy dotrzeć do niego w taki sam sposób, w jaki docieramy do konkretnych istot. Powiedzenie o podróżach do osób, a nie do miejsc utarło się mocno w świadomości początkujących podróżników tylko dlatego, że jest to po prostu łatwiejsze i nie wymaga złożonych procesów rozwojowych.



Po kilkunastu podróżach i zdobyciu sporego zaplecza wiedzy dotyczącej pracy z częstotliwościami Astralu potrafiliśmy bez większych problemów wspólnie dotrzeć do dalekich, mocno radiacyjnych obszarów i postrzegać je w ten sam sposób.

IV. Przekazywanie umiejętności.

Nie ma możliwości, aby przekazać innej istocie umiejętność wraz z pełną wiedzą o tym jak z niej korzystać w prosty, zautomatyzowany sposób, jak ma to miejsce w przypadku przesyłania pełnych pakietów myślowych. Aby nabyć nową umiejętność należy samodzielnie przejść przez wszystkie niezbędne cykle, czyli wiedzę teoretyczną, ugruntowanie filozoficzne i wiedzę praktyczną. Wyjątkiem są tu jedynie umiejętności, które nasz MTJ nabył w cyklu innych wcieleń, i albo dana istota (inkarnacja MTJ-a) przekaże nam ją „osobiście”, albo skorzystamy z miejsc, których pola energetyczne potrafią odczytać i nabyć daną umiejętność bezpośrednio od zasobu pamięciowego jakim jest nas MTJ.

109 Komentarzy
Aneta
15.10.2021
Witaj Mateuszu,
Przyszła mi myśl do głowy, Ty w poprzednim wcieleniu byłeś bodajże psychologiem a Lupe jest teraz psychiatrą. Zastanawia mnie fakt że obydwoje pracowaliście z ludzkimi umysłami . Tak napisałam sama nie wiem dlaczego? (niestety nie należę do żadnej z grup)
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za Twoją pracę.
 
Odpowiedz
Mateusz OOBE
17.10.2021
Odpowiedź do Aneta
Witaj Aneto, jest spory związek tego, że Lupe jest obecnie psychiatrą, a ja byłem psychologiem - szczególnie jeżeli dodam informację, że Blet kiedyś na swojej planecie również był kimś na kształt psychologiem, choć u niego to jeden zawód, które łączy psychologię, psychiatrię i coś na kształt ziołolecznictwa, ponieważ fauna na jego planecie jest bardzo wyjątkowa i w stosunkowo łatwy sposób potrafi wpływać na kondycję psychofizyczną jej mieszkańców.
Co do grup, to należysz do Niebieskich, jak każdy kto samodzielnie nauczył osiągać się stan OOBE jaki i każdy kto o OOBE nawet nigdy nie słyszał.
Pozdrawiam :)
 
Odpowiedz
Norbert
04.11.2020
Czy teraz w naszym świecie fizycznym pamiętasz dokładnie całą znajomość z Lupe i Blatem?
 
Odpowiedz
Mateusz OOBE
10.11.2020
Odpowiedź do Norbert
Witaj Norbercie,
tak, pamiętam ją, ale nie za sprawą naszego pierwszego spotkania, opisanego w tym artykule. Proces, w którym składałem "stare" wspomnienia do kupy trwał dosyć długo, a pierwsze spotkanie z Lupe i Bletem było jednym kawałkiem układanki.
Pozdrawiam :)
 
Odpowiedz
Smoki
06.10.2020
Witaj Mateuszu. Cudowny, nostalgiczny poniekąd wpis. Przeczytałam go co najmniej kilkanaście razy. Wydaje mi się jakbym dokładnie tą samą historię kiedyś usłyszała, a co więcej, mam odczucie jakbym tą historię słyszała właśnie od Ciebie, opowiadaną przez Twój bardzo charakterystyczny głos.
Mam bardzo nietypowe pytanie i będę bardzo wdzięczna jeżeli mi na nie odpowiesz. Ja czasami gdy coś czytam, lub piszę jakiś tekst (jestem z zawodu copywriterem) to zawsze słucham jakiejś muzyki i potem kojarzę dany kawałek muzyczny z konkretną czynnością, którą wtedy wykonywałam. Czy zdradzisz nam jakiej muzyki (o ile w ogóle jakiejś) słuchałeś pisząc ten tekst?
Z wyrazami szacunku, Smoki.
 
Odpowiedz
Mateusz OOBE
06.10.2020
Odpowiedź do Smoki
Witaj Smoki,
ja podczas czytania czegoś/pisania również zapamiętuje to czego słuchałem i nawet po wielu latach kojarzę dane utwory muzyczne z czynnościami, które wtedy wykonywałem - więc dobrze Cię rozumiem.
Przy tworzeniu tego wpisu słuchałem głównie tych dwóch kawałków (w zapętleniu :) ):
www.youtube.com/watch
www.youtube.com/watch
Pozdrawiam, Mateusz.
 
Odpowiedz
Smoki
06.10.2020
Odpowiedź do Mateusz OOBE
Dziękuję :) :)
 
Odpowiedz
Matifan vel Bocian ;-)
08.10.2020
Odpowiedź do Mateusz OOBE
Pierwszy link bardzo trafił w me gusta muzyczne :)
PS: Czy w astralu istnieje muzyka? W sensie, czy byty sobie słuchają muzyki z całego wszechświata?
 
Odpowiedz
Mateusz OOBE
10.10.2020
Odpowiedź do Matifan vel Bocian ;-)
Witaj,
Mumford & Sons to jeden z moich ulubionych zespołów, więc ogólnie polecam - grają dobrą muzykę.
Tak, w Astralu istnieje muzyka i jest dosyć powszechna w wielu jego rejonach. Nie sposób opowiedzieć o różnych "typach" muzyki w Astralu, ale to co może być ciekawe, to to, że będąc w ciele fizycznym, muzykę/dźwięki w ogromnej większości przechwytujemy naszym aparatem słuchowym, następnie jest ona przetwarzana przez nasz mózg do rozumianej przez nas formy. Ciało fizyczne ma jednak wiele podatności i postępujących defektów, które sprawiają, że z biegiem lat, inaczej słyszymy te same dźwięki. W astralu nie mamy zmysłu słuchu (tak naprawdę nie mamy żadnego zmysłu, który znamy z fizyczności), nasze ciało astralne działa jednak w ten sposób, że potrafi dawać wrażenie posiadania takiego zmysłu w momencie, gdy pewne wibracje możemy przetworzyć na dźwięk. Efekt jest jednak... Czytaj więcej »
 
Odpowiedz
Matifan
11.10.2020
Odpowiedź do Mateusz OOBE
Niesamowite, czyli teoretycznie mógłbyś zostać kompozytorem hitów muzycznych zapożyczając co lepsze kawałki z astralu ;-)
 
Odpowiedz
Mateusz OOBE
12.10.2020
Odpowiedź do Matifan
Witaj,
nie, niestety w moim przypadku to nie zadziała, ponieważ moja prawa półkula jest słabo rozwinięta, przez co nie potrafię rysować, grać na instrumentach + wiele innych rzeczy, którymi w liceum mógłbym zdobywać serca nastolatek :)
Czasami - w zależności od zwiedzanego obszaru Astralu - tak mniej więcej przez kilkanaście minut moje prawa półkula potrafi się nieźle rozhulać i wtedy całkiem dobrze potrafię m.in. rysować/szkicować, ale ta umiejętność szybko zanika, by po kilkunastu minutach znów rysować jak 3 letnie dziecko. Kiedyś na łamach strony, w jakimś artykule przedstawię "trochę" takich rysunków, które lepiej zobrazują ten problem. Np. jedno miejsce czy istota rysowana kilka razy, co zajmuje odpowiednią ilość czasu i pokazuje degenerację tej umiejętności, lub bardziej rzeczowo - ponowną desynchronizację półkul mózgowych.
Pozdrawiam!... Czytaj więcej »
 
Odpowiedz
Matifan
13.10.2020
Odpowiedź do Mateusz OOBE
O kurczę, powtórzę się, to niesamowite. Czyli przez kilka minut, po wyjściu z astralu masz jeszcze tę moc. To bardzo ciekawe zagadnienie. Teoretycznie, czy byłbyś w stanie za pomocą działań w astralu wpłynąć tak na siebie, żeby zostać już takim dobrym rysownikiem na zawsze? Innymi słowy, jeżeli ktoś nie ma predyspozycji np. matematyki to czy byłbyś w stanie za pomocą działań w astralu zrobić tak, żeby odblokować mu te "predyspozycje"? Ps. Gdy Twoi koledzy w astralu odblokowali Ci pamięć z poprzednich wcieleń dotyczącą astralu,która jak się domyślam zajmuje sporo "miejsca na twoim dysku twardym", to czy tutaj na ziemi wszystko pamiętasz czy masz ograniczony dostęp do "plików"? :-)
 
Odpowiedz
Piotrek
22.10.2020
Odpowiedź do Mateusz OOBE
ooo ....to będzie ciekawe :D :)
 
Odpowiedz
Sztuka w Obe
11.11.2020
Odpowiedź do Mateusz OOBE
Malowanie, rysowanie jest najskuteczniejszym "portalem" z innymi wymiarami jaki odkryłem w obecnym życiu. Wtedy czuję, jak świadomość "przełącza" się w jakiś sposób na znacznie subtelniejsze odbieranie informacji, gdzie umysł nie ma szans nadążyć. To także "szansa" na komunikację z innymi Istnieniami, z którymi bardzo pragnę się łączyć ( taka głęboka tęsknota, czy nostalgia za tamtymi światami ) . Bardzo często widzę wewnętrznym wzrokiem te postaci, zanim się jeszcze pokażą na płótnie, aby potem je zmaterializować, choćby na chwilę, to traktuje to zawsze jako cenne Spotkanie. jak opowiadam o tym bliskim, czy znajomym, trochę mam wrażenie że postrzegają to jako mowę szaleńca ( co może być nie do końca błędne ?) ale czuję, że coś jest na rzeczy. Miałem jakiś czas temu bardzo realistyczny sen, w którym pojawiła się postać, będąca w jakimś sensie częścią mnie i podała mi "kosmiczne" imię... Czytaj więcej »
 
Odpowiedz
Mateusz OOBE
17.02.2021
Odpowiedź do Matifan
Witaj Matifan,
w teorii mógłbym to zrobić, ale w praktyce jest to dla mnie bardzo trudne. Nigdy takiej umiejętności, tj. umiejętności przenoszenia umiejętności do ciała fizycznego :) nie trenowałem z zapałem, bo nie było mi to potrzebne. Znam jednak podróżników, którzy są biegli w takich sprawach. Rozdzielić jednak trzeba dwa typu umiejętności: manualne i powiedzmy percepcyjne. Te manualne są łatwiejsze do przeniesienia, z percepcyjnymi jest trudniej - jak z wspomnianą predyspozycją do matematyki. Co do odzyskiwania świadomości - pamiętam wszystko. Jakoś tam mózg radzi sobie z odpowiednią segregacją wspomnień, bo dochodzi tutaj dosyć specyficzny aspekt postrzegania swojej jaźni. Poprzednie wcielenia mojego MTJ-a bardzo łatwo traktować jako swoje własne i myśleć o "tamtym Mateuszu" jako o sobie samym, skoro tak tą istotę odczuwamy. Mózg jednak dobrze sobie radzi z tymi danymi i pozwala nie doprowadzić do sytuacji,... Czytaj więcej »
 
Odpowiedz